Piątkowe spotkanie w mysłowickim urzędzie miasta z udziałem administratorów budynków ujawniło rosnące niezadowolenie związane z funkcjonowaniem Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK). Dyskusja, która miała na celu omówienie regulaminu działania tych punktów, przerodziła się w gorącą debatę na temat ich dostępności i zasad przyjmowania odpadów.
Kontrowersje wokół odpadów wielkogabarytowych
Na zaproszenie władz miejskich w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele wspólnot mieszkaniowych, zarządcy nieruchomości oraz Mysłowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Najwięcej emocji wzbudził problem odmowy przyjmowania odpadów przez PSZOK-i od zarządców budynków. W wielu przypadkach pracownicy punktów domagają się opłat za dostarczone odpady, mimo że mieszkańcy już uiszczają stosowne opłaty w ramach systemu gospodarowania odpadami.
– Nie możemy ponosić dodatkowych kosztów za coś, co jest prawem każdego mieszkańca – podkreślał jeden z zarządców budynków. – To właśnie na terenach naszych nieruchomości gromadzone są odpady wielkogabarytowe, a my mamy obowiązek je uprzątnąć. Gdy próbujemy oddać je do PSZOK-u, spotykamy się z odmową lub żądaniem opłat. To niedopuszczalne!
Wykazy mieszkańców – kontrowersyjny wymóg
Kolejnym budzącym sprzeciw problemem jest żądanie przez PSZOK-i wykazów mieszkańców, których odpady są dostarczane przez zarządców. W opinii obecnych na spotkaniu administratorów budynków jest to nie tylko uciążliwe, ale i naruszające prywatność mieszkańców.
– Mamy dostarczać listy mieszkańców wraz z ich adresami, a przecież odpady, które przywozimy, nie są odpadami produkcyjnymi, tylko zwykłymi, domowymi śmieciami wielkogabarytowymi – argumentował przedstawiciel spółdzielni mieszkaniowej. – Przecież mieszkańcy już za to zapłacili w comiesięcznych opłatach!
Obawy o dzikie wysypiska
Brak jasnych regulacji oraz spójnej polityki w zakresie funkcjonowania PSZOK-ów może prowadzić do poważnych konsekwencji. Zarządcy nieruchomości alarmują, że jeżeli problem nie zostanie rozwiązany, istnieje ryzyko powstawania większej liczby dzikich wysypisk.
– Jeśli PSZOK-i nadal będą stawiały przeszkody, ludzie zaczną wyrzucać odpady na skraju lasów, przy drogach czy w innych niedozwolonych miejscach – ostrzegał jeden z uczestników spotkania. – To doprowadzi do jeszcze większego bałaganu i kosztów dla miasta.
Co dalej? Oczekiwanie na decyzje
Spotkanie, choć pełne emocji, nie przyniosło ostatecznych rozstrzygnięć. Ustalono jedynie, że kolejne rozmowy na ten temat odbędą się w najbliższym czasie, a zarządcy oczekują jednoznacznych zmian w regulaminie funkcjonowania PSZOK-ów.
– Nie możemy być zmuszani do ponoszenia dodatkowych kosztów, skoro mieszkańcy już płacą za wywóz odpadów – podsumowali uczestnicy debaty. – Oczekujemy konkretnych działań, bo inaczej sytuacja wymknie się spod kontroli.
Mieszkańcy i zarządcy z niecierpliwością czekają na rozwój wydarzeń. Czy miasto znajdzie rozwiązanie, które zadowoli obie strony? O tym przekonamy się w nadchodzących tygodniach.
gm
źródło: CTMyslowice.pl