W dniu 4 grudnia 2024 roku w Mysłowicach odbyły się tradycyjne uroczystości z okazji Dnia Górnika. Główne wydarzenia miały miejsce przy Kopalni Węgla Kamiennego Mysłowice-Wesoła, w Strefie Pamięci przy dawnej KWK Mysłowice oraz na cmentarzu przy ulicy Mikołowskiej.
W uroczystościach uczestniczyły władze miasta na czele z prezydentem Dariuszem Wójtowiczem oraz wiceprezydentami Mateuszem Targosiem i Wojciechem Chmielem. Radę Miasta reprezentowała liczna delegacja radnych, w tym Dorota Konieczny-Simela, Wiesław Tomanek, Joanna Myszka, Wioletta Wybraniec, Anna Kozłowska, Antoni Zazakowny, Grzegorz Sałata, Sebastian Roncoszek, Eugeniusz Lelonek, Artur Bula, Andrzej Dombek i Mariusz Wielkopolan. W imieniu posła Wojciecha Króla obecna była radna Sejmiku Wojewódzkiego, Aleksandra Targosz-Bernacik.
Wśród licznie zgromadzonych gości znaleźli się przedstawiciele świata polityki, samorządu terytorialnego oraz, co najważniejsze, liczna reprezentacja braci górniczej. Ich obecność podkreśliła szczególny charakter tego święta, łączącego tradycję ze współczesnością górniczego stanu.
Uroczystości rozpoczęły się o świcie tradycyjną „pobudką górniczą” w wykonaniu Orkiestry Dętej KWK Mysłowice-Wesoła . Pod kopalnią złożono kwiaty i znicze przez przedstawicieli dyrekcji kopalni, organizacji związkowych, służb mundurowych oraz mieszkańców miasta.Tegoroczne obchody Dnia Górnika w Mysłowicach obnażyły niepokojący trend wykorzystywania szacownej tradycji górniczej do celów politycznych.
Szczególnie kontrowersyjna okazała się obecność Karola Nawrockiego, kandydata PiS na prezydenta Polski, którego pojawienie się na uroczystościach budzi szereg pytań.
Przede wszystkim zastanawiające jest, jak kandydat partii, która w ostatnich latach przeprowadziła najbardziej agresywną politykę zamykania śląskich kopalń, może z czystym sumieniem uczestniczyć w święcie górniczej braci? To właśnie za rządów PiS zlikwidowano najwięcej miejsc pracy w górnictwie, a mimo to niektórzy przedstawiciele tej partii nadal próbują kreować się na „przyjaciół górników”.
Jeszcze bardziej niepokojący jest fakt, że podczas uroczystości barbórkowych promowano osobę, której nazwisko pojawiło się w ostatnio opublikowanym raporcie, wskazującym na powiązania ze środowiskami przestępczymi i neonazistowskimi. Czy naprawdę tego typu postać powinna być eksponowana podczas święta, które od pokoleń symbolizuje honor, uczciwość i ciężką pracę?
Szczególnie bolesny wydaje się kontekst historyczny. PiS wielokrotnie demonstrował swój stosunek do śląskiej tożsamości, traktując Ślązaków z nieufnością i podejrzliwością, często sugerując ich rzekome „niemieckie ciążenie”. Jak więc pogodzić te postawy z uczestnictwem w święcie, które jest kwintesencją śląskiej kultury i tradycji?
Tradycyjna „pobudka górnicza”, która od świtu rozbrzmiewała w mysłowickich dzielnicach, karczmy piwne i combry babskie – te wszystkie elementy górniczej kultury zawsze były wolne od politycznych kalkulacji. Dziś obserwujemy próbę zawłaszczenia tych tradycji przez osoby, które na co dzień nie mają nic wspólnego z górnictwem i jego problemami.
Warto zadać kilka trudnych pytań: Dlaczego prezydent Wójtowicz pozwolił na tak jawne upolitycznienie górniczego święta? Czy kandydat Nawrocki potrafi wytłumaczyć swoją obecność na uroczystościach w kontekście polityki swojej partii wobec górnictwa? Jak może patrzeć w oczy górnikom, wiedząc, że jego ugrupowanie przyczyniło się do zamknięcia wielu kopalń i utraty tysięcy miejsc pracy?
Niepokojące jest również milczenie części środowiska górniczego wobec tej sytuacji. Czy strach przed utratą pracy lub inne formy nacisku powodują, że niektórzy akceptują obecność przedstawicieli partii, która systematycznie niszczyła ich miejsca pracy? A może jest to wynik skutecznej propagandy, która każe zapomnieć o rzeczywistych działaniach PiS wobec górnictwa?
Barbórka to święto, które powinno jednoczyć, a nie dzielić. To dzień, w którym wspominamy górniczą historię, czcimy pamięć tych, którzy zginęli pod ziemią, i świętujemy z tymi, którzy nadal każdego dnia zjeżdżają na szychtę. Wykorzystywanie tego święta do promocji kontrowersyjnego kandydata, którego partia ma na koncie systematyczne niszczenie górnictwa, jest nie tylko nietaktem – to przejaw politycznego cynizmu najgorszego sortu.
Mysłowiccy górnicy i ich rodziny zasługują na to, by ich święto pozostało wolne od politycznych rozgrywek i manipulacji. Tradycje barbórkowe, kultywowane od pokoleń, powinny być chronione przed próbami ich zawłaszczenia przez osoby, które na co dzień działają wbrew interesom górniczej społeczności.
Kolejnym zastanawiającym elementem tegorocznych obchodów była nadspodziewanie liczna obecność dzieci i młodzieży szkolnej wzdłuż trasy przemarszu orkiestry wraz z kandydatem Pis na prezydenta. Nasuwa się pytanie – czy to rzeczywiście efekt autentycznego zainteresowania górniczą tradycją, czy może raczej wynik poleceń „z góry”? Pojawienie się wiceprezydenta Targosia w tym kontekście rzuca dodatkowe światło na całą sytuację. Czy mamy do czynienia z kolejnym przykładem wykorzystywania struktur miejskich do celów politycznych?
Przymusowa obecność na uroczystościach, organizowana poprzez „zachęty” ze strony władz miasta, to kolejny przejaw wypaczania istoty górniczego święta. Barbórka zawsze gromadziła ludzi spontanicznie, z potrzeby serca i szacunku dla tradycji. Teraz, jak się wydaje, mamy do czynienia z próbą tworzenia sztucznego tłumu, który ma stanowić tło dla politycznych ambicji określonych osób.
Ta sytuacja doskonale wpisuje się w szerszy kontekst instrumentalnego traktowania górniczych tradycji przez obecne władze miasta. Od autentycznego święta górniczej braci, poprzez polityczny wiec, aż po zorganizowaną „spontaniczność” – tak w skrócie można opisać tegoroczne mysłowickie obchody Barbórki. To smutny obraz tego, jak wielopokoleniowa tradycja pada ofiarą doraźnych interesów politycznych.
jb