Kontrowersyjne decyzje władz Mysłowic. Walka o zatrudnienie

Władze miasta Mysłowice postanowiły odwołać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, kwestionując rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody dotyczące zarządzenia wiceprezydenta Mateusza Targosia. Spór dotyczy wytycznych dotyczących zatrudniania pracowników administracji i obsługi w lokalnych szkołach i przedszkolach.

Zarządzenie, podpisane przez wiceprezydenta Targosia 21 sierpnia br., określało limity etatów, które dyrektorzy placówek mieli brać pod uwagę przy zatrudnianiu nowych pracowników. Limity te były uzależnione od wielkości szkół i liczby uczniów. Jak wyliczył prezes ZNP w Mysłowicach, Marek Fabryczny, na skutek zarządzenia mogło dojść do zwolnienia około 130 pracowników.

W październiku wojewoda śląski uznał, że zarządzenie Mateusza Targosia jest niezgodne z prawem i przekroczyło kompetencje wiceprezydenta, naruszając uprawnienia dyrektorów placówek oświatowych. Mimo to, prezydent miasta, Dariusz Wójtowicz, postanowił złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, walcząc o utrzymanie decyzji wiceprezydenta.

Nie da się ukryć, że decyzja władz miasta budzi liczne kontrowersje. Czy naprawdę było konieczne wprowadzenie tak rygorystycznych wytycznych, które mogłyby pozbawić pracy aż 130 osób? Czy władze Mysłowic są świadome społecznych i ekonomicznych konsekwencji takich działań?

Czy sprawa ta nie ma przypadkiem głębszych korzeni? Może to wynik wieloletnich zaniedbań i nieskutecznego zarządzania zasobami ludzkimi w placówkach oświatowych? Czy może jest to sposób na oszczędności, które odbywają się kosztem jakości edukacji i stabilności zatrudnienia?

Nie sposób nie zauważyć, że zamiast dążyć do kompromisów i konstruktywnych rozwiązań, władze Mysłowic zdecydowały się na konfrontację z wojewodą i dyrektorami szkół. Czy rzeczywiście nie można było znaleźć innej drogi, która nie wymagałaby tak drastycznych cięć?

W Mysłowicach mieszkańcy muszą stawiać czoła problemom, podczas gdy władze miasta zdają się mieć inne priorytety. Czy to przypadek, że problemy trwają od lat, a mieszkańcy wciąż nie mogą liczyć na sprawiedliwość? Czy coś się za tym kryje? Czas pokaże.

 

jb

Scroll to Top