Nie tylko klienci, ale też lokalni mieszkańcy doskonale wiedzą, ile pozytywnych wibracji wnosi salon fryzjerski Hair Sonia, który od dłuższego czasu funkcjonuje na ul. Grunwaldzkiej mysłowickiej Starówki. Ciekawostką jest, że szefowa to wnuczka mysłowickiego mistrza fryzjerstwa ś.p. Henryka Nowoka, w której zespole jest m.in. jej mama, także z tytułem mistrza.
CT: Jako wnuczka mistrza mysłowickiego fryzjerstwa kontynuujesz rodzinną tradycję. Jak doszło do tego, że zdecydowałaś się działać w tej profesji?
Sonia Hanf: Ja to już kiedyś opisywałam na swoim instagramie, że tutaj nie ma ckliwej historii, bo po skończonym technikum fryzjerskim powiedziałam swoim rodzicom, że jednak nie chcę być fryzjerką i wolę sprzedawać ubrania z Zarze, ale w tym samym czasie mój dziadek starał się o staż dla mnie u niego. Ten rok zmienił dużo w moim podejściu. Zaczęłam uczęszczać na szkolenia fryzjerskie i zobaczyłam ten prawdziwy, pełen pasji świat. Salon dziadka nauczył mnie fachowego fryzjerstwa, prawdziwego rzemiosła, miałam szczęście, bo uważam, że warsztat od samego początku miałam bardzo dobry, a na własną rękę szukałam już później spełnienia swojej artystycznej duszy, zaczęłam się bawić koloryzacjami i pokochałam to całym sercem. Warto pamiętać też, że moja mama także ma tytuł mistrza fryzjerstwa i nadal czynnie pracuje już w moim salonie, więc rzeczywiście ta rodzinna tradycja jest utrzymana.
CT: Salon najpierw funkcjonował w innej części miasta, teraz przeniesiony jest na starówkę. Skąd taka decyzja?
Sonia Hanf: Tak, otworzyłam swój salon na ul. Szopena z myślą, że będę miała swój mały kącik do końca życia i będę sobie sama pracować [śmiech]. Nigdy nie sądziłam, że moja marka się tak rozwinie i z tego powodu po niecałych 3 latach zaczęłam szukać większego lokalu, tamten był za mały na możliwości, które się przede mną stanęły. A po drugie widzę ogromny potencjał w naszym starym mieście, ulica Grunwaldzka ma ogromne możliwości, ale mam wrażenie, że nikt w tę lokalizację nie wierzy. My rozwinęliśmy się w tym miejscu jeszcze bardziej. Duża przestrzeń pozwoliła mi prowadzić szkolenia, organizować spotkania i zatrudnić 9-cioro pracowników.
CT: Twoja działalność to też tworzenie pozytywnej atmosfery na terenie mysłowickiego rynku przez Ciebie i Twój zespół. Jak powstał taki pomysł?
Sonia Hanf: To są nasze takie pojedyncze epizody, jak ktoś rzuci hasłem „dobra nagrywamy tiktoka”. Mam bardzo zgrany i pozytywny team, o który walczyłam i bardzo pilnuję tego, aby atmosfera między nami była pozytywna. Ja też w miarę swoich możliwości zawsze działałam sobie w internecie dla funu, więc jak mamy tylko czas między pracą z klientami tworzymy sobie kontent w internecie. A tym samym zawsze mam cichą nadzieję, że ktoś zobaczy, że te Mysłowice nie są takie smutne, jak je malują. Bardzo chcemy zarażać pozytywną energią i myślę, że taki jest tego cel.
CT: Dziękujemy za rozmowę i trzymamy kciuki za kolejne akcje pełne pozytywnej energii.
źródło: CTMyslowice.pl