Krzysztof Bąk w wywiadzie dla Głosu Mysłowic cz.II

Finanse pod wodą – co dalej z Mysłowicami?

Druga część rozmowy z radnym Krzysztofem Bąkiem

Tydzień temu, na łamach Głosu Mysłowic, opublikowaliśmy pierwszą część obszernego wywiadu z radnym Krzysztofem Bąkiem.

Dziś wracamy z kontynuacją rozmowy, jeszcze bardziej szczegółową i jeszcze bardziej niepokojącą. Jak to możliwe, że miasto przez miesiące nie odprowadzało składek ZUS? Co tak naprawdę kryje się za kolejnymi obligacjami? Dlaczego – mimo wyższych dochodów – nie ma realnych oszczędności, a miejskie jednostki toną w długach?

Radny Bąk nie pozostawia złudzeń i punkt po punkcie demaskuje działania (lub ich brak) obecnych władz Mysłowic. W tej części wywiadu odsłaniamy kolejne liczby, decyzje i kulisy miejskich finansów, których konsekwencje odczujemy wszyscy – szybciej, niż mogłoby się wydawać.

GM: W jakiej kondycji finansowej są Mysłowice?

Krzysztof Bąk: Niedobrej. Fatalnej. Jesteśmy na dnie. Jedną nogą w mule po kolana, drugą jesteśmy w stanie wierzgać pod wodą. Nos i usta jeszcze nad powierzchnią, choć zaczynamy się krztusić i na tyle osłabieni, że nie jesteśmy w stanie płynąć, tylko dryfować.

GM: Metaforycznie. A realnie, jak to wygląda w liczbach?
Krzysztof Bąk: Dziś to już dwieście kilkadziesiąt, może nawet 300 mln zł. Oprócz kredytów i obligacji, do zaciągnięcia których potrzebuje zgody radnych, a te na początku kadencji, to było ok. 150 mln zł, dochodzi ponad 60 mln zł niepłaconych przez kilka lat składek do metropolii za kursujące po mieście autobusy i tramwaje, ponad 20 mln zł niepokrytych przez ostatnie lata długów Szpitala nr 2, a ostatnio ok. 30 mln zł składek ZUS, które miasto w sierpniu przestało płacić. Kolejne obligacje – przypomnę – na 35 mln zł to była pierwsza decyzja w nowej kadencji.

GM: Najprostszy sposób na rządzenie? Kredyt?
Krzysztof Bąk: Na to wygląda. Mówiłem wielokrotnie, w ekipie Wójtowicza i Targosia nie mają innych pomysłów. Brakuje, to pożyczamy. Zero oszczędności, niewiele szukania możliwości na zewnątrz. Kredyt, obligacja, niezapłacone faktury albo przenoszenie płatności na kolejny rok. Krótkowzroczna polityka.

GM: Nowa kadencja, przed rokiem też zaczęła się od 35 mln zł obligacji.
Krzysztof Bąk: Można rzec, że obie kadencje Wójtowicza zaczęły się tak samo. Jednymi z pierwszych decyzji za każdym razem było zwiększenie zadłużenia, choć w kampanii wyborczej obiecywał oddłużenie miasta. Z oddłużenia zostało tyle ile z obiecywanej rewitalizacji Rynku i Starego Miasta – obietnice i wizualizacje. Pustosłowie, bery i bojki, jak się to mówi po śląsku. A była okazja, by powstrzymać tę spiralę zadłużenia.

GM: Jaka?
Krzysztof Bąk: Budżet przygotowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową na 2024 rok. RIO ustaliła dla Mysłowic plan najpotrzebniejszych wydatków. Wójtowicz nie skorzystał z tej pomocy i podpowiedzi. Jak mówiłem, jedną z pierwszych decyzji było wyemitowanie kolejnych obligacji na 35 mln zł.

GM: Wy, jako klub Koalicji Obywatelskiej głosowaliście przeciw. Dlaczego?
Krzysztof Bąk: Po pierwsze dlatego, że staliśmy nad krawędzią finansowej zapaści i dzięki tym obligacjom robiliśmy krok naprzód. Po drugie dlatego, że pieniądze na te zadania, między innymi przebudowę Armii Krajowej, były zabezpieczone w budżecie przygotowanym przez RIO. Nie trzeba było pożyczać.

GM: To po co PiS i Wspólnie dla Mysłowic zadłużali miasto?
Krzysztof Bąk: Po to, żeby wydać te pieniądze na inne cele. Żeby nie oszczędzać, nie zwalniać, nie ciąć wydatków. To był taki zabieg. Nie wolno wziąć kredytu na pensje urzędników czy nauczycieli, ale na inwestycje już tak. Przygotowano więc projekt uchwały, że to niby na Armii Krajowej, choć na to pieniądze były, a te zabezpieczone na Armii Krajowej wydano na inne cele.

GM: Obligacje, mimo waszego sprzeciwu przeszły jednym głosem, rękami radnych PiS i Wspólnie dla Mysłowic. Latem mówiło się, że to nie koniec obligacji.
Krzysztof Bąk: Podobno sprzeciwili się radni prezydenckiej koalicji, mówili nam w kuluarach, że zapowiedzieli mu, że nie zgodzą się na kolejne obligacje. Ale Wójtowicz ograł ich wszystkich.

GM: W jaki sposób?
Krzysztof Bąk: W sierpniu okazało się, że Urząd Miasta, szkoły, przedszkola, prawie wszystkie miejskie jednostki przestają odprowadzać składki do ZUS za pracowników. Do końca roku uzbierało się tego 30 mln zł. To kolejny kredyt, tym razem nie w banku, a w ZUS. Tam też trzeba zapłacić odsetki, choć o kilka proc. mniejsze niż Mysłowice płacą wykupując obligacje i spłacając kredyty. To przy okazji ominięcie prawa. Ustawa o samorządzie gminnym uzależnia zaciągnięcie długu przez miasto od zgody Rady Miasta. Wójtowicz nie płacąc składek ZUS, nie wpłacając do kasy Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii nie pytał o zgodę radnych, bo nie musiał.

GM: W tym roku jednak, podnieśliście rękę za obligacjami.
Krzysztof Bąk: Tak, niestety, zgodziliśmy się na wyemitowanie 8 mln zł obligacji, głównie dlatego, że dotacje z Polskiego Ładu przyznano na kilka niezbędnych rzeczy – np. na remont Domu Dziecka czy Szkoły Podstawowej nr 2 oraz rewitalizację, ważnego dla mysłowiczan kąpieliska Słupna. Obiecano nam, że w projekcie uchwały będzie zapis, że te pieniądze można wydać tylko na ten cel. Nie bez znaczenia był fakt, że dzięki temu kompromisowi, ugodzie niejako z radnymi PiS i WdM, Wójtowicz nie wyrzuci absurdalnej kwoty 15 mln zł na budowę niepotrzebnego schroniska dla zwierząt.

GM: Kompromisowi?
Krzysztof Bąk: Na spotkaniu z prezydentem okazało się, że i my, i większość radnych WdM i PiS uważa, że wyrzucenie 15 mln zł na budowę schroniska to przesada. Zresztą, żeby nie przepadły pieniądze z Polskiego Ładu, wcale nie trzeba było pożyczać tych 8 mln zł.

GM: Dlaczego?
Krzysztof Bąk: Pod naszym naciskiem, prezydenci zapytali instytucje nadzorujące te dotacje, czy można przesuwać pieniądze pomiędzy poszczególnymi zadaniami albo zrezygnować z któregoś. Okazało się, że tak, że nie zwrócimy ani jednej złotówki, jeżeli nie zmniejszymy wkładu własnego (ok. 3,5 mln zł). Na tym spotkaniu zaproponowałem, by 30 mln zł przeznaczyć jedynie na kąpielisko, dom dziecka i remont jednego z zespołów szkolno-przedszkolnych. Wtedy nie trzeba by było pożyczać ani złotówki. O dziwo, mój pomysł spodobał się nie tylko mojemu klubowi, ale również radnemu Grzegorzowi Sałacie z PiS. Tylko dwie osoby popierały pomysł Wójtowicza, by robić wszystko i zaciągnąć kredyt na kolejne ponad 20 mln zł. Znaczna część radnych PiS i WdM opowiedziała się za wykreśleniem z tzw. listy siedmiu zadań schroniska dla zwierząt za 15 mln zł. Przekonali nas, by zgodzić się na obligacje na poziomie od 4 do 8 mln zł – nie chcieli rezygnować z pozostałych zadań. Zgodziliśmy się, jak mówiłem, pod warunkiem „oznaczenia” tej pożyczki tylko i wyłącznie na ten cel. Ale można było pożyczyć nie 8, a 4 mln zł.

GM: Jak to?
Krzysztof Bąk: Jak Państwo spojrzycie na listę tych siedmiu, czy już sześciu zadań z Polskiego Ładu, to są tam takie dwie pozycje: budowa schodów przy szkole w Brzęczkowicach i budowa windy dla niepełnosprawnych w innej szkole – każda po mniej więcej 1,3 mln zł. Jeżeli musimy brać kredyty na inwestycje warte po milionie złotych, to najlepiej pokazuje, w jakiej kondycji finansowej jest nasze miasto. Pomijam zupełnie fakt, że znalezienie 2,6 mln zł w 600-milionowym budżecie miasta to nie jest niemożliwy wyczyn.

GM: Będąc w opozycji łatwo tak powiedzieć.
Krzysztof Bąk: Ale przecież ja wskazałem konkretne rozwiązanie! Gdyby mnie posłuchano, to i schody, i winda byłyby gotowe na koniec roku, a nie za dwa lata!

GM: Co to był za pomysł?
Krzysztof Bąk: Prosta sprawa. Miasto poręcza MPWiK-owi kredyt. Co kwartał, jeżeli wodociągi spłacają, zwalnia się 3 mln zł. Wystarczyło na początku kwietnia przeznaczyć tę kwotę, a przed wakacjami mielibyśmy przetarg, przed świętami Bożego Narodzenia Wójtowicz z Targosiem mogliby w blasku chwały przecinać wstęgi i chwalić się, jak bardzo „zmieniają” Mysłowice.

GM: Nie posłuchali?
Krzysztof Bąk: Nie, jak już mówiłem, to jest ekipa, która absolutnie nie jest zainteresowana nawet zastanowieniem się, czy jakiś pomysł zgłoszony przez opozycyjnego radnego ma sens. O dyskusji i ewentualnej korekcie swoich planów nie wspominając.

GM: W tym roku budżet Mysłowic jest większy o ok. sto milionów złotych. Mamy szansę na oddech?
Krzysztof Bąk: Miałem taką nadzieję, ale z początkiem wiosny ją straciłem. Po tym, jak rząd Donalda Tuska poprawił kondycję samorządów, głosowaliśmy za budżetem. Warto to przypomnieć, bo Dariusz nie spodziewał się, że możemy poprzeć budżet. Cała jego narracja o opozycji rzucającej kłody pod nogi legła w gruzach. Apelowałem wtedy, by z tych 600 mln wygospodarować choć 1 procent – ok. 6 mln zł – i przeznaczyć je na wcześniejszą spłatę zobowiązań. Nic z tego – nie ma takich propozycji.

GM: Zresztą proszę zobaczyć, że oni nie są w ogóle chętni, by cokolwiek zaoszczędzić.

Krzysztof Bąk: Nawet symbolicznie. Budżety miejskich instytucji nie zostały przycięte, nie zrezygnowano z wielu niepotrzebnych wydatków – np. miejskich imprez. Raz tylko Targoś wykonał niezgodną z prawem szarżę – jego zarządzenia zostały przecież uchylone – i wydał zarządzenie, na podstawie którego pracę w szkołach lub część wypłaty (bo zmniejszono im wymiar etatu) straciło kilkadziesiąt osób zarabiających niewiele więcej niż pensja minimalna.

GM: W tym samym czasie prezydent, jego zastępcy, skarbniczka i sekretarz miasta – czyli najlepiej opłacani ludzie w administracji – nawet symbolicznie nie obcięli sobie pensji.
Krzysztof Bąk: Nawet o 10 procent. To byłby symboliczny gest wart ok. 100 tys. zł rocznie: „oszczędzanie zaczynamy od siebie”. Ale nie! Oszczędzamy na najsłabszych. A kilka miesięcy później Małgorzata Książek-Grelewicz w MZGK wprowadza nową siatkę płac, dzięki której może swoim zaufanym kierownikom podnieść pensje z 6,5 do 11 tys. zł brutto.

GM: Nie będzie więc poprawy?
Krzysztof Bąk: Nic tego nie zwiastuje, choć chciałbym się mylić. Ale czego można się spodziewać, jeżeli zaraz na początku kadencji sekretarz miasta zapewniała nas, że w poprzednie wakacje powinien być gotowy program oszczędnościowy. Lada chwila kolejne wakacje, a programu nie widzieliśmy na oczy – więc pewnie go nie ma. Wiemy za to od ostatniej sesji, że w mysłowickiej edukacji brakuje 65 mln zł.

GM: Ciężko zdobyć taką informację?
Krzysztof Bąk: Z jednej strony w ogóle mnie to nie zaskakuje, bo przecież bolesną prawdę lepiej ukrywać – mówiąc: „nie wiadomo”, „odpowiemy na piśmie” itp. Z drugiej strony, dziwią mnie te odpowiedzi, bo oszacowanie braków to bardzo prosta czynność.

GM: Wystarczy porównać ubiegłoroczny budżet z tegorocznym.
Krzysztof Bąk: Przeliczyć liczbę pracowników i ich wynagrodzenia, oszacować koszty energii, itp. Przesłać taką tabelę do skarbniczki, a jej wystarczy dodać kwoty braków z wszystkich miejskich jednostek, by wiedzieć.

GM: Czyli wiedzą?
Krzysztof Bąk: Myślę, że wiedzą, ale nie powiedzą. Unikanie odpowiedzi na trudne i niewygodne pytania to znak firmowy tej władzy. Doskonale było to widać w czasie ostatniej sesji – gdy żaden z wiceprezydentów nie chciał odpowiedzieć na finansowe pytanie i zrzucali ten obowiązek na skarbniczkę. Dwóch dorosłych facetów siedziało cicho jak mysz pod miotłą, prezydent był nieobecny, zaś ich polityczne decyzje (albo ich brak) musiała tłumaczyć niepodejmująca ich kobieta – wielokrotnie podkreślając, że nie jest zwolenniczką dalszego zadłużania miasta.

GM: Jak bardzo zadłużyło się nasze miasto na przestrzeni ostatnich lat?
Krzysztof Bąk: W 2018 roku, gdy zaczynały się rządy Wójtowicza, miejski dług wynosił 89 mln zł. Ta kwota szybko się zwiększała. Tylko w ostatnim roku swej pierwszej kadencji chciał zwiększyć dług o 66 mln zł, ale ówcześni radni się nie zgadzali. Na koniec 2022 roku samych miejskich kredytów mieliśmy prawie 150 mln zł. Do tego – 60 mln za autobusy, ponad 20 mln za szpital, 35 mln obligacji na początku kadencji i 30 mln zł w ZUS-ie. Wychodzi prawie 300 mln zł, nie licząc zobowiązań MPWiK-u.

GM: Jakby nie było – prawie połowa aktualnego budżetu.
Krzysztof Bąk: Dlatego mówię, że prezydencka propaganda o „dobrych wskaźnikach” to bajerowanie niewiedzących albo nierozumiejących. Łatwo policzyć, że jeżeli na początku I kadencji Wójtowicza długi miasta wynosiły mniej niż 100 mln zł, a teraz jest grubo ponad 200 mln – prawie 300 – to jeden Wójtowicz zadłużył miasto dwukrotnie bardziej niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci.

GM

5 2 głosów
Ocena artykułu
Subskrybcja
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy najwięcej głosów
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Scroll to Top