Burzowy front, który przetoczył się nad Mysłowicami wczoraj po południu, nie przeszedł bez echa. Silny wiatr i intensywne opady deszczu przyniosły szereg zniszczeń, które zmusiły miejscowych strażaków do wzmożonej aktywności. Tego dnia odnotowano aż sześć interwencji, z czego pięć bezpośrednio związanych było z usuwaniem skutków gwałtownej nawałnicy.
Najczęściej strażacy zmagali się z powalonymi drzewami i połamanymi konarami, które blokowały ulice i chodniki. Niektóre z nich spadły w niebezpiecznej bliskości budynków oraz linii energetycznych, co dodatkowo podnosiło ryzyko dla mieszkańców. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, ale interwencje wymagały dużej precyzji i szybkiego działania, zwłaszcza że sytuacja zmieniała się dynamicznie.
Szóste zgłoszenie dotyczyło zwarcia instalacji elektrycznej w linii przyłączeniowej do jednego z budynków. Choć nie doszło do pożaru, istniało realne zagrożenie dla mieszkańców i sprzętów elektrycznych. Tutaj również nieoceniona okazała się szybka reakcja strażaków, którzy zabezpieczyli miejsce i przekazali sprawę odpowiednim służbom.
Dziś, choć pogoda uspokoiła się, strażacy nadal mają ręce pełne pracy. Przy ulicy Kolejowej zauważono tlące się drzewo, które – jak się okazało – zostało wczoraj trafione przez piorun. Mimo że ogień nie rozprzestrzenił się, drzewo wciąż żarzyło się od wewnątrz. Mundurowi niezwłocznie zareagowali i ugasili zarzewie pożaru, zapobiegając ewentualnym dalszym skutkom.
Nawałnica po raz kolejny pokazała, jak ważna jest czujność służb ratunkowych i ich błyskawiczna gotowość do działania. Mysłowiccy strażacy po raz kolejny udowodnili, że w sytuacjach kryzysowych można na nich liczyć.
gm
źródło: KMPSP w Mysłowicach