Dla wielu to był cios. Nie tyle niespodziewany, co bolesny w swojej ostateczności. Przegrane wybory prezydenckie potrafią zostawić po sobie pustkę, rozczarowanie i pytanie: czy to wszystko miało sens? Dla części społeczeństwa to po prostu zmiana na szczycie władzy. Ale dla nas – ludzi zaangażowanych, młodych, pełnych wiary w przyszłość – to coś więcej. To walka o idee, o wartości, o Polskę, która mogłaby być inna.
Szczególnie trudne są takie chwile dla tych, którzy nie siedzieli z boku. Dla tych, którzy nie tylko oddali głos, ale przez wiele tygodni i miesięcy dawali z siebie wszystko – organizując spotkania, prowadząc kampanię w social mediach, rozwieszając plakaty, przekonując nieprzekonanych. Dla członków Nowej Generacji – młodych, ambitnych, pełnych nadziei – ta porażka smakuje szczególnie gorzko.
Włożyliśmy serce. Mieliśmy nadzieję. Wierzyliśmy, że możemy zmienić bieg historii. A jednak coś nie zagrało. Może to był błąd strategii, może zmęczenie społeczeństwa, może po prostu… czas jeszcze nie nadszedł.
Ale czy to oznacza, że pora się wycofać? Odpowiedź jest prosta: nie.
Demokracja to maraton, nie sprint. To droga pełna zakrętów, upadków i momentów zwątpienia. Wielcy politycy również przegrywali. I wracali silniejsi. Bo porażki uczą więcej niż sukcesy – uczą pokory, analizy, konsekwencji. I uczą, że prawdziwe zmiany nie dzieją się z dnia na dzień.
Wczoraj odbyło się posiedzenie zarządu regionu śląskiego Nowej Generacji. Rozmawialiśmy szczerze, emocje były żywe, ale jedno było pewne – nie poddajemy się. Ustaliliśmy wspólnie, że działamy dalej. Ku lepszej Polsce. Nie tylko poprzez politykę, ale też dzięki codziennej, społecznej i lokalnej pracy. Bo to właśnie tam, w naszych miastach i dzielnicach, zaczynają się prawdziwe zmiany.
I choć wynik wyborów ogólnopolskich boli, to szukamy też światełek nadziei. Jednym z nich są Mysłowice. Po raz pierwszy od wielu lat w naszym mieście wygrał kandydat liberalny – Rafał Trzaskowski. To symboliczny, ale ważny sygnał. Pokazuje, że coś się zmienia. Że praca, którą wykonujemy lokalnie, przynosi efekty. Że ludzie zaczynają patrzeć szerzej, słuchać uważniej i wierzyć, że może być inaczej.
Dla nas, młodych ludzi z Nowej Generacji, ta przegrana to nie koniec, ale początek. Potrzebujemy kilku dni na złapanie oddechu. Może kilku tygodni, by przepracować emocje. Ale potem – wracamy. Z nową energią, z refleksją, z planem. Bo Polska, w którą wierzymy, wciąż na nas czeka.
Nie zostawiajmy tej wiary przy urnach wyborczych. Przenośmy ją dalej – do codziennych rozmów, do działań lokalnych, do wspólnego budowania silnego społeczeństwa obywatelskiego. To właśnie teraz, gdy jest trudno, najłatwiej odróżnić zaangażowanie od politycznej mody.
Więc jeśli dziś czujesz pustkę – to normalne. Ale pamiętaj, że z tego bólu może narodzić się coś silniejszego. Pokolenie, które się nie poddało. Pokolenie, które mimo porażki powiedziało: idziemy dalej.
Mateusz Partyka