To, co wydarzyło się 1 sierpnia na ul. Oświęcimskiej w Mysłowicach, mogło być prostym przypadkiem wykroczenia drogowego. Prezydent miasta Dariusz Wójtowicz, korzystając ze służbowego citroena, wjechał na chodnik i zatrzymał się tuż przy billboardzie reklamowym. Mieszkaniec zrobił zdjęcie i przesłał do lokalnej redakcji, dodając gorzki komentarz:
„Ładny przykład daje mieszkańcom, reklamuje zdrowy i sportowy tryb życia jak rower i rolki, a ciężko mu przejść kilka metrów chodnikiem, tylko musi jeździć samochodem”.
W normalnym mieście sprawa zakończyłaby się mandatem 1500 zł i 8 punktów karnych. Ale nie w Mysłowicach. Tutaj prezydent może wjechać na chodnik, a policja po dwóch miesiącach śledztwa ogłasza: „nie da się ustalić, czy jechał, czy parkował”.
Ratusz mówi jasno, policja udaje ślepą
Rzeczniczka Urzędu Miasta, Anna Górny, nie owijała w bawełnę: „Prezydent jechał w tym dniu na interwencję zgłoszoną przez mieszkańca”. To oficjalne stanowisko magistratu. Ale policjanci, przesłuchując samego prezydenta, usłyszeli tak mgliste wyjaśnienia, że nie potrafili z nich nic wywnioskować.
Absurd goni absurd: sam urząd wskazuje kierowcę, są zdjęcia, jest świadek, a jednak funkcjonariusze z zespołu do spraw wykroczeń składają wniosek o umarzenie sprawy. Bo zgłaszający „nie był świadkiem naocznym”, bo zdjęcie „nie daje pewności”, bo prezydent „niczego nie pamięta”.
Prezydent, który nie zna ograniczeń
Dariusz Wójtowicz często kreuje się na włodarza bliskiego ludziom, promującego zdrowy tryb życia, aktywność fizyczną i dbałość o przestrzeń publiczną. Jak to się ma do sytuacji, w której sam, zamiast przejść kilka kroków pieszo, rozjeżdża miejski chodnik służbowym autem?
Oto obraz przywódcy, który wymaga od mieszkańców przestrzegania prawa, a sam pozwala sobie na jazdę po chodniku, jakby miasto było jego prywatnym podwórkiem.
Policja, specjaliści od medali, nie od wykroczeń
Najbardziej kompromitującą rolę odegrała jednak policja. Funkcjonariusze z Mysłowic lubią chwalić się sukcesami na arenie krajowej – medale, dyplomy, puchary zdobywane w zawodach i konkursach. Ale gdy trzeba wyjaśnić prostą sprawę tu, na własnym podwórku, nagle brak kompetencji, logiki i konsekwencji.
Czy naprawdę trzeba Sherlocka Holmesa, by ustalić, kto kierował pojazdem, skoro urząd sam wskazuje prezydenta? Czy naprawdę zdjęcie białego citroena stojącego na chodniku nie wystarczy, by stwierdzić, że przepisy zostały złamane?
To nie tylko ośmiesza policję, ale przede wszystkim podważa zaufanie mieszkańców. Bo jeśli policja nie potrafi „rozwiązać” sprawy prezydenckiego auta na chodniku, to jak ma rozwiązywać poważniejsze sprawy kryminalne?
Władza i bezkarność – duet doskonały
Cała sytuacja pokazuje mechanizm, który mieszkańcy Mysłowic znają aż za dobrze: władza i instytucje, które powinny ją kontrolować, tworzą wygodny parasol ochronny. Prezydent łamie przepisy, ale kary nie ma. Policja rozkłada ręce i odwraca wzrok.
To nie jest drobnostka. To test na równość wobec prawa. Test, którego w Mysłowicach właśnie nie zdano. W miejsce sprawiedliwości mamy farsę, w miejsce zasad – cyniczną grę pozorów.
Symbol większego problemu
Samochód prezydenta na chodniku to nie tylko jednorazowe wykroczenie. To symbol. Symbol bezkarności władzy, niesprawności policji i braku konsekwencji w egzekwowaniu prawa. W Mysłowicach okazuje się, że przepisy drogowe obowiązują wszystkich… z wyjątkiem tych, którzy mają dostęp do służbowego citroena i tytuł „prezydenta miasta”.
Mieszkańcy mają prawo pytać: jeśli policja nie potrafi ukarać prezydenta za jazdę po chodniku, to jak mamy wierzyć, że poradzi sobie z przestępczością, bezpieczeństwem na drogach czy ochroną zwykłych obywateli?
Obywatele patrzą
Sprawa Wójtowicza jak się mgliście tłumaczy rzecznik mysłowickiej policji jeszcze nie zakończyła się umorzeniem. Ale pytanie o uczciwość i skuteczność instytucji wciąż pozostaje otwarte. I nie zniknie, dopóki Mysłowice będą miastem, w którym można rozjeżdżać chodniki bez konsekwencji, byle mieć odpowiedni urząd i odpowiednie znajomości.
Bo dzisiaj na chodniku był prezydent. Jutro może być każdy inny „równiejszy” obywatel.
MT
źródło: CTMyslowice