Radni pytają, urząd milczy. Interpelacje ignorowane miesiącami – Mysłowice bez dialogu

Podczas XVI sesji Rady Miasta Mysłowice ponownie rozgorzała dyskusja na temat lekceważenia przez władze miasta obowiązku odpowiadania na interpelacje i zapytania radnych. Ten – jak się okazuje – przewlekły i systemowy problem stał się przedmiotem zdecydowanych głosów niezadowolenia ze strony kilku członków rady.

 

Brak odpowiedzi, przewlekanie terminów, milczenie w sprawach ważnych dla mieszkańców – to zarzuty, które radni kierują w stronę urzędu i prezydenta.

Dariusz Wendreński: „Czekam od lipca ubiegłego roku – zaraz będzie rok”

Radny Dariusz Wendreński ujawnił, że jedna z jego interpelacji – złożona jeszcze w lipcu 2024 rokunadal pozostaje bez odpowiedzi. To już niemal 10 miesięcy oczekiwania.

– „Chciałem tylko zapytać, czy interpelacja, którą złożyłem w lipcu zeszłego roku, jeszcze gdzieś funkcjonuje w systemie, czy już została zapomniana?” – powiedział z wyraźną ironią.

Dorota Konieczny-Simela: „Odpowiedzi mają być w BIP-ie, ale ich tam nie ma”

Radna Dorota Konieczny-Symla mówiła o przypadkach, w których urząd twierdzi, że odpowiedzi zostały opublikowane, ale nie można ich znaleźć:

– „Często dostajemy tylko informację, że odpowiedź jest zamieszczona w Biuletynie Informacji Publicznej. Otwieramy BIP i… tej odpowiedzi nie ma.”

Podkreśliła też, że zdarzają się sytuacje, w których urzędnicy próbują obchodzić obowiązek udzielenia odpowiedzi, kierując radnych do ogólnych dokumentów, w których brak konkretów.

Marta Górna: „Brak odpowiedzi, brak nawet potwierdzenia wpływu pisma”

Radna Marta Górna wskazała, że nadal nie otrzymała żadnej odpowiedzi na zapytanie dotyczące szczepień, które złożyła kilka miesięcy wcześniej – najprawdopodobniej na przełomie 2024 i 2025 roku.

– „Złożyłam zapytanie dotyczące szczepień i nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, nawet potwierdzenia, że pismo zostało przyjęte.”

Radna zwróciła uwagę, że takie traktowanie jest nie do przyjęcia i utrudnia wykonywanie mandatu, który ma na celu reprezentowanie interesu mieszkańców.

Urzędowe milczenie w sprawach publicznych

Wypowiedzi radnych pokazują wyraźnie, że problem ma charakter długotrwały i powtarzalny, a urząd miasta – mimo obowiązku ustawowego – nie tylko nie udziela odpowiedzi w terminie 14 dni, ale często nie odpowiada w ogóle.

Najbardziej jaskrawym przypadkiem pozostaje interpelacja Dariusza Wendreńskiego, na którą radny czeka już blisko rok, bez jakiejkolwiek reakcji ze strony magistratu.

Ustawa swoje, miasto swoje

Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, prezydent miasta ma obowiązek udzielić odpowiedzi na interpelację lub zapytanie w ciągu 14 dni. Jak pokazują powyższe przykłady, terminy te są notorycznie ignorowane.

W praktyce oznacza to, że radni nie mają dostępu do informacji, których potrzebują do wykonywania swojej funkcji, a mieszkańcy – których głos przekazują – pozostają bez odpowiedzi i bez reakcji.

– „To nie jest tylko kwestia techniczna. To pokazuje, że miasto nie chce rozmawiać z radą, a przez to także z mieszkańcami” – mówiła Konieczny-Simla.

Zgłoszone przez radnych interpelacje dotyczyły m.in. bezpieczeństwa zdrowotnego, infrastruktury, polityki senioralnej i programów pomocowych. Brak reakcji władz miasta w takich sprawach osłabia zaufanie społeczne i podważa autorytet Rady Miasta jako organu kontrolnego.

Do zarzutów radnych nie odniósł się bezpośrednio żaden z przedstawicieli urzędu podczas sesji. Nie padła żadna deklaracja poprawy, żadna przeprosinowa odpowiedź. Tylko… kolejne milczenie.

0 0 głosów
Ocena artykułu
Subskrybcja
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy najwięcej głosów
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Scroll to Top