Władze Mysłowic o krok od kompromitacji. Zgoda na zlot międzynarodowego gangu wystawiała bezpieczeństwo mieszkańców na szwank

Miała być impreza integracyjna, byłaby katastrofa. Światowy zlot jednego z najgroźniejszych gangów motocyklowych miał odbyć się w sercu Mysłowic. Gdyby nie dziennikarskie śledztwo i alarm wszczęty przez media, miasto – w pełnej nieświadomości lub, co gorsza, z rozbrajającą obojętnością – gościłoby ludzi, których działalność znajduje się na celowniku FBI, Europolu i służb antyterrorystycznych wielu państw. Zgoda władz Mysłowic na organizację wydarzenia przez struktury powiązane z gangiem Bandidos MC to nie tylko przejaw bezradności. To sygnał ostrzegawczy, że lokalne instytucje nie potrafią – lub nie chcą – weryfikować, z kim podpisują umowy.

 

 

Groźni przestępcy w parku Słupna?

Według ustaleń Onetu, Mysłowice miały być gospodarzem wydarzenia o nazwie Bandidos National Run – corocznego zlotu członków Bandidos MC, jednego z najbardziej niebezpiecznych gangów motocyklowych na świecie. Do miasta miało zjechać kilkuset członków organizacji, znanych m.in. z przemytu narkotyków, handlu bronią, brutalnych pobić i współpracy z meksykańskimi kartelami.

Decyzję o udostępnieniu obiektów miejskich – w tym parku Słupna – dla organizatorów powiązanych z gangiem, podjęto bez cienia refleksji nad konsekwencjami. Jak to możliwe, że Mysłowicka Grupa Motocyklowa i Stowarzyszenie Motocyklowe BFFB Polska, których akronim nie pozostawia złudzeń („Bandidos Forever Forever Bandidos”), przeszły procedurę bez jakiejkolwiek blokady?

Czy nikt w Urzędzie Miasta Mysłowice ani w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji nie zadał sobie trudu, by sprawdzić, kim są ci „organizatorzy”? Czy wystarczy wypełnić formularz i wpłacić zaliczkę, by otrzymać dostęp do strategicznych obiektów publicznych?

Odmowa po naciskach, ale problem nie znika

Dopiero po pytaniach dziennikarzy, seria sprzecznych komunikatów i w końcu zaskakujące „odwołanie” imprezy z powodu… rewitalizacji parku. Nie daty rewitalizacji, nie konkretne prace – po prostu mglista zapowiedź, że „coś będzie robione”.

To nie jest wiarygodne tłumaczenie. To próba ratowania twarzy, gdy mleko już się rozlało.

Tymczasem Policja – w przeciwieństwie do miejskich urzędników – nie miała złudzeń. W rozmowach z mediami przyznano, że trwają działania operacyjne związane z gangiem. W tle – obawa przed eskalacją przemocy, zważywszy na konflikt Bandidos z Hells Angels, którzy także mają swoje struktury w Polsce. Mówiąc krótko – realne zagrożenie dla mieszkańców, które władze kompletnie zignorowały.

„Olo”, Bandidos i mafijne koneksje

W polskich strukturach Bandidos znajduje się m.in. Olgierd L., pseudonim „Olo” – gangster powiązany z neonazistami, oskarżany o handel bronią, brutalne pobicia i przestępczą działalność zlecaną przez rosyjskie służby. Jego powiązania z gdańskim półświatkiem są dobrze znane organom ścigania.

Czy naprawdę władze Mysłowic nie miały pojęcia, kim są ludzie, z którymi zawierają umowy? Czy wystarczy kamizelka z naszywką i hasło o „pasji do motocykli”, by przymknąć oko na przestępczą kartotekę i zaryzykować bezpieczeństwo mieszkańców?

Urzędnicza krótkowzroczność może mieć swoją cenę

Trudno uwierzyć, że w dobie cyfrowych baz danych, raportów policyjnych i dostępu do wiedzy z całego świata, nikt nie wpadł na pomysł, by sprawdzić tożsamość partnerów umowy. A jeśli nawet sprawdził i mimo to wydał zgodę – to sprawa powinna trafić pod lupę organów nadzorczych.

Zgoda na organizację wydarzenia tej rangi przez gang o charakterze zbrojnym, aktywnie ścigany przez służby międzynarodowe, to akt skrajnej nieodpowiedzialności. Władze Mysłowic wykazały się nie tylko brakiem profesjonalizmu – zlekceważyły zagrożenie, którego skutki mogłyby być dramatyczne.

To nie jest tylko wpadka wizerunkowa. To poważny sygnał alarmowy dla mieszkańców, że nadzór nad miejskimi decyzjami wymyka się spod kontroli. A przecież chodzi tu nie o festyn z watą cukrową, ale o potencjalne zagrożenie życia i zdrowia.

Choć Mysłowice wycofały się z organizacji wydarzenia, Bandidos MC nadal planują zlot w Polsce. Nie wiadomo, które miasto będzie kolejne. Pytanie tylko – czy inne samorządy będą równie bezbronne?

Bo jeśli bezpieczeństwo lokalnych społeczności zależy dziś od czujności dziennikarzy, a nie urzędników odpowiedzialnych za podpisywanie umów, to mamy do czynienia z kryzysem państwa nie na poziomie centralnym, ale samorządowym.

I niestety – Mysłowice właśnie stały się jego jaskrawym symbolem.

 

 

MT

żródło: ONET.PL


Czy chcesz, bym przygotował też krótszą wersję artykułu do mediów społecznościowych lub nagłówek z grafiką?

0 0 głosów
Ocena artykułu
Subskrybcja
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy najwięcej głosów
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze
Scroll to Top