Wymiana, która budzi podejrzenia
Czy MZGK w Mysłowicach prowadzi działania nieuzasadnione ekonomicznie i niekorzystne dla mieszkańców?
Z pozoru to tylko wodomierze. Małe urządzenia, które cicho zliczają litry wody zużywanej w domach i mieszkaniach. Nikt się nimi nie interesuje – dopóki rachunki nie rosną, a urządzenia działają.
Jednak w Mysłowicach właśnie te niepozorne liczniki mogą kryć w sobie znacznie większą historię. Historię możliwego marnotrawstwa, braku przejrzystości, a nawet konfliktu interesów.
Z informacji, które dotarły do naszej redakcji, wynika, że Miejski Zakład Gospodarki Komunalnej (MZGK) – podległy władzom miasta – prowadzi masową wymianę wodomierzy, mimo że wiele z nich nadal ma ważną legalizację metrologiczną.
Tym samym rodzi się pytanie: czy naprawdę chodzi tu o dobro mieszkańców, czy może o interesy konkretnej firmy i ludzi stojących za decyzjami w spółce i magistracie?
Głos mieszkańców coraz więcej sygnałów niepokoju
Niepokojące sygnały dochodzą nie tylko z wnętrza spółki. Do naszej redakcji zgłaszają się również mieszkańcy
, którzy podnoszą poważne zastrzeżenia dotyczące rozliczeń zużycia wody.
Wątpliwości dotyczą zwłaszcza olbrzymich różnic pomiędzy wskazaniem wodomierza głównego a sumą liczników indywidualnych w lokalach. Jak informują nasi czytelnicy, w niektórych przypadkach różnice te sięgają nawet kilku tysięcy złotych rocznie na budynek.
„Nie rozumiemy, skąd się biorą te kwoty. W mieszkaniach jest oszczędność, wszyscy mają liczniki, a mimo to dopłaty do tzw. wody wspólnej są horrendalne” – mówi pani Jadwiga, mieszkanka jednego z osiedli w dzielnicy Brzęczkowice.
Podobne historie słyszymy od mieszkańców dzielnic Piasek, Wesoła i Centrum. Schemat jest ten sam: dokładny wodomierz główny (często R400) i mniej precyzyjne podliczniki (R160) w lokalach.
Legalizacja? Nieważne – wymieniamy. Ale po co?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, legalizacja wodomierza wynosi:
– 5 lat dla zimnej wody,
– 5 lat dla ciepłej wody (od 2021 roku; wcześniej – 4 lata).
W tym czasie urządzenie może być legalnie wykorzystywane do pomiaru zużycia. A jednak – MZGK przystąpił do ich wymiany „na zapas”, jakby nie obowiązywały ani przepisy, ani zdrowy rozsądek.
Czy to oznacza, że urządzenia są faktycznie niesprawne?
Czy może mamy do czynienia z działaniem „z urzędu”, bez faktycznego uzasadnienia technicznego i ekonomicznego?
Publiczne środki w prywatnych rękach?
Za każdą wymianą stoi konkretny koszt:
-
nowy wodomierz,
-
jego montaż,
-
usługa firmy zewnętrznej,
-
faktura,
Ile to wszystko kosztuje miasto? Ile kosztuje mieszkańców?
🔍 Czy ktoś w MZGK lub urzędzie miasta zadał sobie trud wykonania analizy opłacalności takich wymian?
🔍 Czy ktoś zastanowił się, ile z tego to realna potrzeba, a ile – niepotrzebny wydatek?
Na razie wygląda to tak, jakby legalnie działające urządzenia były demontowane tylko po to, by ktoś mógł wystawić kolejną fakturę. A to już może nosić znamiona niegospodarności.
Firma-widmo i pytania o przetarg
Z naszych ustaleń wynika, że za wymianami wodomierzy stoi firma zewnętrzna. Ale jaka? I dlaczego tak trudno znaleźć informacje o przetargu?
🔍 Czy umowę podpisano zgodnie z procedurami zamówień publicznych?
🔍 Czy przetarg był otwarty i konkurencyjny, czy może – „szyty na miarę”?
🔍 Kto ją wybrał i według jakich kryteriów?
🔍 Czy nie dochodzi tu do faworyzowania wykonawcy lub wręcz – konfliktu interesów?
Jeśli urządzenia były nadal w legalizacji, to ich wymiana nie miała podstaw. A jeśli do tego dochodzi brak przejrzy
stości przy wyborze firmy – trzeba postawić pytanie, czy ktoś nie korzysta na tym prywatnie?
Milczący magistrat
W normalnej sytuacji takie działania powinny być szczegółowo nadzorowane przez zarząd, ewentualną radę nadzorczą oraz prezydenta miasta, który ponosi polityczną odpowiedzialność za funkcjonowanie MZGK. Tymczasem panuje cisza.
🔍 Czy ktokolwiek z władz miasta zadał pytanie o zasadność i koszty wymian?
🔍 Czy radni wiedzą o tej praktyce?
🔍 Czy mieszkańcy zostali poinformowani o powodach wymiany sprawnych liczników?
Wodomierze wodomierzom nierówne – i kto za to płaci?
Równolegle z nieuzasadnionymi wymianami pojawia się kolejny problem techniczny i rozliczeniowy – różnice w dokładności pomiaru między wodomierzem głównym a podlicznikami w mieszkaniach.
Chodzi o klasę dokładności „R”:
-
R400 – bardzo dokładny licznik (wykrywa najmniejsze przepływy, np. kapanie z kranu),
-
R160 – mniej dokładny (może nie zarejestrować niskich przepływów).
Jeśli budynek ma wodomierz główny klasy R400, a lokatorzy – podliczniki klasy R160, to:
-
główny licznik zarejestruje więcej niż suma podliczników,
-
różnica zostanie doliczona wszystkim mieszkańcom.
Dopłaty. Frustracja. Niezrozumienie.
Wielu mieszkańców – jak zgłaszają w listach i rozmowach z redakcją – czuje się bezradnych wobec narzucanych im opłat. I nie wiedzą, czy to błąd, czy celowe działanie.
Czas na reakcję. Czas na kontrolę.
Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, że doszło do nadużyć. Ale fakty, które poznaliśmy, budzą poważne wątpliwości, które wymagają odpowiedzi.
Dlatego apelujemy do:
🛑 Prezydenta miasta – o publiczne wyjaśnienie sprawy i ujawnienie kosztów, przetargów oraz celowości działań MZGK.
🛑 Rady Miasta Mysłowice – o wszczęcie kontroli działań spółki.
🛑 RIO i NIK – o niezależny audyt procedur i wydatków.
🛑 Mieszkańców – by domagali się odpowiedzi. Bo to ich pieniądze mogą właśnie być spuszczane w kanał.
Woda płynie, a pytania narastają
Czy wymiana sprawnych liczników była konieczna?
Czy za tymi działaniami kryją się układy i interesy?
Czy mieszkańcy nie zostali po raz kolejny zlekceważeni?
Wodociągi mają dostarczać wodę. A nie wątpliwości.
Osoby posiadające wiedzę na temat opisanych działań proszone są o kontakt. Gwarantujemy anonimowość.
gm/MT